Minimalizm w dystrybucjach – dla użytkownika zmora czy wybawienie?

Deweloperzy Manjaro jak i społeczeństwo tworzące dystrybucje zaskakują coraz bardziej.
Oto przedstawiają nam odchudzone wersje większości przez nas używanych wersji DE
(desktop environment, środowisko graficzne). Przykład dla narzekających o nadmiarze oprogramowania (pakietów) w Plasma (KDE) z 2,2 GB otrzymujemy 920 MB. Kupując Windowsa mamy w pełni funkcjonalny
system gotowy do wszelkich prac, licząc podstawowe potrzeby użytkowania komputera. Wiele osób ze świata Linuksa, zwłaszcza nowych, zachwycona tym systemem, pyta dlaczego jest tak mało popularny. No właśnie, dlaczego?


Są dystrybucje Linuksa, które mają wszystko co przeciętnemu użytkownikowi potrzebne lecz przysłowiowa
pani Krysia nie daje sobie rady. Mankamentem ciągle jest update systemu, z którym czasami
nie mogą sobie poradzić osoby z wieloletnim stażem. Co z tego, że mamy super system, podobny funkcjonalnością do Windowsa skoro w pewnym momencie potrzebujemy posiłkować się internetem oraz zaangażować więcej szarych komórek by przejść „suchą stopą” przez aktualizację systemu. Pani Krysia stwierdza, że system był ok ale się zepsuł. A co my stali użytkownicy Linukasa? Jeśli  potrafimy „prawie wszystko” czy potrzebne są nam minimalistyczne DE by skonfigurować system optymalny dla naszych potrzeb? Skoro mamy „architekta” możemy stworzyć wszystko co tylko sobie zachcemy (wymarzymy).
Czy nie lepiej zaangażować swoje siły w niezawodność systemu niż produkować kopie tych samych DE? Tak czy siak
coś się dzieje w świecie Manjaro, tylko czy to idzie w dobrym kierunku?

2 komentarze do “Minimalizm w dystrybucjach – dla użytkownika zmora czy wybawienie?”

  1. Słuszna uwaga. Dodam od siebie iż problem dotyka nie tylko Manjaro, duża liczba dystrybucji w swoich nowych wersjach (wydaniach), stawia na poprawki DE, wprowadzania nowych kerneli, łata dziury – nie jest to wcale złe, ale dla opisanej Pani Krysi nie ma to znaczenia, jedyne czego chce to stabilnego systemu, który wprowadzając jakieś poprawki w aktualizacji nie „zepsuje” jej systemu, będzie pewna że owa aktualizacja poprawi jej bezpieczeństwo/wydajność, a nie utraci danych.
    Żyjemy w XXI w. gdzie użytkownik PC wręcz wymaga od twórców by system był dla debili (przeklikać i zainstalować), nie dotyczy to tylko Pani Krysi, ale już bardziej zaznajomionych w temacie osób, czy samych specjalistów w jakiejś dziedzinie. Kiedyś usłyszałem że człowiek to osoba leniwa i pracować mu się nie chce, ale trzeba – trochę prawdy w tym jest, więc kogo winić? Twórców, którzy chcą stawiać czoła wyzwaniom stawianym przez użytkowników? Czy może samych użytkowników, którzy mają owe żądania wobec twórców? O ile jedni coś robią by choć garstce dogodzić, o tyle drudzy tylko narzekają.

  2. … jeżeli nie spróbujemy, to nie dowiemy się. Rzecz jasna, należy analizować, porównywać, extrapolować i próbować zgadywać, które rozwiązanie będzie efektywniejsze w dotarciu do celu, jaki sobie założyliśmy. Należy, przy tym, zdobyć się na rzecz trudniejszą od próby wyciśnięcia wody z kamienia – należy pozbyć się własnych preferencji, upodobań i uprzedzeń. Nie bez znaczenia jest świadomość celu i odpowiednie rozgłoszenie tej informacji pośród zainteresowanych.
    … nie ma mądrego (naprawdę mądrego, a nie podającego się za takiego), który z całą pewnością wskazałby właściwy kierunek, bo choć jest on przewidywalny (w krótkim okresie czasu, w dużym stopniu), to nie posiadamy mocy obliczeniowych, pozwalających wykonać taką operację. Dlatego składamy te klocki, które mamy, po czym decydujemy się na dalsze działania na ślepo – wypuszczamy produkt, prowadzimy aktywne działania mające mu pomóc w tym, by stał się dziejowym przełomem i przyglądamy się co z tego wyniknie. Ot, dzień jak co dzień, w rozwiniętej (rozwiniętej z naszego punktu widzenia) cywilizacji technicznej, zapędzonej w ślepą uliczkę.
    … środowiska graficzne niczym się tutaj nie wyróżniają. Podlegają tym samym prawom. Jedni montują wszystkomające monstra, inni poświęcają czas i zdrowie, aby maxymalnie zminimalizować swoje dzieła. Ma to swoje dobre strony, bo efekty prac (i wnioski z nich wyciągane) obu skrajnych kierunków poszerzają naszą wiedzę i mogą się wzajemnie uzupełniać oraz być wykorzystywane przez obie strony (i wszelkie szkoły pośrednie).
    … problem pojawia się w sytuacji wyboru kierunku rozwoju dystrybucji, nie środowiska, które jest z nią związane luźnym konkubinatem (zazwyczaj). Losy takiej dystrybucji mogą zależeć od tego, czy wiodącym środowiskiem będzie lekkie, czy opasłe; ładne lub perwersyjnie minimalne. Ten wybór, w połączeniu ze świadomością celu i stosowną informacją dla aktualnych/potencjalnych użytkowników, stanowi istotę działania społeczności skupionej wokół danej dystrybucji. Ta istota, uzupełniona o kontext w jakim funkcjonuje (techniczny, prawny, handlowy, obyczajowy, …), decyduje o powodzeniu. Lub nie, bo – moim zdaniem – otoczenie jest zdecydowanie bardziej znaczące i to ono ma decydujący głos
    … jednym z elementów tego otoczenia jest (bez urazy) user, użytkownik z ulicy, pan/pani X – raczej mało znaczącym, bo ludzie myślą, że myślą; sądzą, że samodzielnie dokonują wyborów; wydaje im się, że decydują o tym co i za pomocą czego robią. Tego, że jest inaczej dowodzą badania (neurologiczne, psychologiczne, socjologiczne, etc.) i 'zaskakujące’ doniesienia ludzi wystawiających czasem niedyskrecje prawdziwych decydentów poza kołdrę.
    … co dla mnie jest najlepsze? – jestem przekonany, że minimalne środowisko graficzne, zaimplementowane w uniwersalnym, wszystkomającym systemie. A jego nazwa, to Manjaro-Xfce. Moje przekonania nie przeszkadzają mi jednak usiąść przy jednym stole i zgodnie pić z tej samej butelki z ludźmi, którzy mają odmienne poglądy – dlatego, że wiem!, że siła leży w różnorodności. Przynajmniej na tym,najlepszym ze wszystkich nam znanych, światów.

    P.S… Windows nie ma dobrego systemu aktualizacji; nigdy nie miał; nigdy nie będzie potrzebował mieć – jeżeli pójdzie drogą ku rozwiązaniu system-jako-usługa.

Dodaj komentarz